Wojna na Ukrainie. Szykuje się nowa awantura między Berlinem a Warszawą
W poniedziałek w Brukseli szefowie resortów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej podjęli decyzję o uruchomieniu kolejnego programu pomocy dla ukraińskiej armii. Mowa o projekcie EUMAM, w ramach którego 15 tysięcy ukraińskich żołnierzy a zostać przeszkolonych przez europejskich specjalistów i wojskowych. Program zakłada udział Ukraińców w wykładach teoretycznych oraz zajęciach praktycznych na poligonach.
Nowy spór z Niemcami
Niemiecki dziennik "Tagesspiegel" donosi jednak o rosnącym konflikcie na linii Berlin - Warszawa, który ogniskuje się wokół programu EUMAM. Jak piszą dziennikarze, Berlin nie jest zadowolony z lokalizacji kwatery głównej programu, która ma znajdować się w Polsce.
Berlin argumentuje, że położenie Polski, która z jednej strony jest krajem przyfrontowym, a z drugiej sąsiaduje bezpośrednio z obwodem kaliningradzkim, rodzi niebezpieczeństwo dla powodzenia całego programu. Zdaniem rządu federalnego, Rosjanie mogą chcieć infiltrować ośrodek, w którym będą szkolić się ukraińscy żołnierze, a być może także próbować działań dywersyjnych.
Warto przypomnieć, że na terytorium Niemiec, w ramach programu, będzie funkcjonować dodatkowy oddział logistyczny.
Wzrost napięcia
Kwestia programu EUMAM to kolejna kość niezgody między Polską a Niemcami związana z wojną na Ukrainie.
Jak donosił niedawno "Der Spiegel" służące na Ukrainie armatohaubice PzH 2000 najprawdopodobniej będą serwisowane na Słowacji, a nie w Polsce. Początkowe plany dotyczące ośrodka serwisowego dla armatohaubic PzH 2000 zakładały umiejscowienie go w Polsce. Wszystko wskazuje jednak na to, że centrum zostanie otwarte na Słowacji. Producent sprzętu, niemiecki koncern zbrojeniowy KMW, nie chce zgodzić się na warunki stawiane przez stronę polską.
Wcześniej między oboma państwami doszło do ostrego sporu o czołgi. Polska przekazała Ukrainie, na mocy porozumienia z Niemcami, kilkadziesiąt posowieckich czołgów. W zamian miała otrzymać niemieckie Leopardy. Jednak Berlin nie przekazał Warszawie żadnych maszyn, twierdząc, że polski rząd domagał się najnowocześniejszego modelu czołgu, którego nie ma nawet Bundeswehra. Strona polska zaprzeczyła takim twierdzeniom.